Moje dziecko mnie złości!
To zachowanie, ta reakcja, te słowa – jak on / ona tak może! Przecież ja jestem dorosła, przecież ja wiem co się powinno, czego nie można, …. czemu tego nie rozumie?! Jak tak może robić?!
Jak często po takim stwierdzeniu następuje wniosek – z moją córką / synem jest coś nie tak?
I jak często kończy się to szukaniem pomocy dla dziecka? Najczęściej bez jego chęci ani zgody.
Źródło naszych uczuć
A teraz chwilę z innej beczki. Co myślisz o karaluchach? Są paskudne, prawda?
Może Cię zaskoczę, ale to my sprawiamy że karaluchy są paskudne. One same w sobie po prostu są, a nasza percepcja, wpojone przekonania i odruchy powodują że na ich widok albo nawet na myśl o nich robi nam się niedobrze, albo słabo.
Tak więc źródło naszej niechęci nie znajduje się w samym karaluchu. Tylko w nas samych.
I to jest prawdziwe dla wszystkich naszych uczuć.
Wszystko zaczyna się w nas. Nasze programy i filtry, nasze wzorce pokoleniowe, doświadczenia, niespełnione potrzeby – wszystko to nami „rządzi” i wywołuje w nas różne reakcje, między innymi emocjonalne.
Szukasz winnych czy bierzesz odpowiedzialność?
Ja też jakiś czas myślałam że to moje dziecko potrzebuje pomocy, nie ja. I wiem że czasem ciężko jest dojrzeć inną perspektywę. Ale się da!
Zdając sobie sprawę że źródło tej złości jest w nas, w środku, warto sobie zadać pytanie – czy będę czekać aż wszystko naookoło się zmieni i przestanie mnie złościć czy sama coś z tym zrobię?
Gdyby tak przestać zwalać na innych?
A gdyby tak wziąć odpowiedzialność za swoje uczucia?
Jakby to było zajrzeć w siebie i zająć się źródłem swoich emocji?
Dotrzeć do źródła gniewu i uwolnić przyczyny, ukochać swoje wewnętrzne dziecko i dać mu to czego nie dostało kiedy tego potrzebowało. Uszanować i uwolnić stare historie.
Bo zmiana zaczyna się w nas, nie na zewnątrz. A zewnątrz dopasowuje się do nas.
PS. Nie wiesz jak to przepracować? Polecam do tego EFT, jeśli chesz się ze mną umówić na sesję zapraszam do kontaktu